- Przepraszam, kim?- zapytałam zainteresowana. Ciekawiło mnie, kim jest Metatron. Nigdy o nim nie słyszałam i nawet nie miałam okazji usłyszeć tego imienia. Jak to się w ogóle wymawia?- zastanawiałam się. Z zamyślenia wyrwał mnie niski tembr głosu Gabriela:
- Jest to mój przełożony- starał się mówić pewnie, lecz wyczuwałam wahanie w jego głosie, jakby czegoś się bał albo kogoś. Przełożony? Jakie zadanie ma przełożony? Wydawać rozkazy, no tak, ale jakie znów rozkazy? Związane ze mną. Nie byłam pewna, możliwe, że tak, ale miałam nadzieję, że to nie ma żadnego związku.
- Mógłbyś powiedzieć więcej na ten temat?- spytałam, wyczekując odpowiedzi.
- Jeżeli zapytasz- powiedział tajemniczo. Za każdym razem, gdy patrzyłam na jego idealnie zarysowaną twarz i piękne ciemne oczy, moja twarz pokrywała się rumieńcem. Niby zdawałam sobie sprawę, że już jesteśmy ze sobą i nie muszę się przed nim wstydzić i odwracać wzroku za każdym razem, gdy patrzy mi prosto w twarz.
Znów zbliżył się do mnie. Tym razem nasze ciała nie tylko się stykały, lecz były mocno przyciśnięte do siebie. Nie mogłam się oprzeć pokusie, by go nie pocałować. Jednak nie musiałam tego robić, gdyż chłopak nachylił się do mnie. Po raz kolejny dziś, Gabe zawładnął nie tylko moimi ustami, lecz i ciałem. Czułam się niespełniona, lecz po tym, co spotkało mnie z Chrisem nie chciałam, abyśmy mieli to tak szybko za sobą. Pragnęłam długiego romansu i motyli w brzuchu. Chciałam poczuć, że jest zakochana. Rozchyliłam wargi, a Gabriel wpił mi się w usta. Podniósł mnie do góry, a ja objęłam go nogami w pasie. Nie mogłam się powstrzymać, aby nie odwzajemnić pocałunku. Po chwilach namiętności i pożądania oderwałam się od niego, aby zaprotestować. Oderwałam się od jego miękkich i słodkich ust, po czym stanęłam przed nim. Dziwiło mnie zachowanie Gabriela. Nigdy nie pomyślałabym, że jest tak zaborczy pod względem pocałunków, które mi skrada. W sumie on chyba nigdy z nikim nie był, nie tu, nie teraz.
- Nie. Nie teraz- powiedziałam, po czym przyłożyłam wargi do jego ust i wycisnęłam delikatny pocałunek- Najpierw porozmawiajmy- powiedziałam, ciągnąc go w kierunku sypialni. Dopiero po chwili zorientowałam się, że mogło być- było- to dwuznaczne. Ja, idąca z chłopakiem za rękę w kierunku zacisza pokoju. Nie ważne, wtedy to się nie liczyło. Chciałam informacji, a tylko on mi mógł je dać właśnie tam. Gdybyśmy zostali w kuchni, w każdej chwili mogliby wejść rodzice i usłyszeć cokolwiek, a ja nie wiem, jak bym wytłumaczyła zaistniałą sytuację.
Kiedy tylko weszliśmy do pokoju, zatrzasnęłam drzwi i rzuciłam:
- Wybacz, że wyglądało to...
- Niejednoznacznie?- skinęłam głową.
- Tak, no cóż. Nie ważne. Co chcesz wiedzieć?- zapytał, siadając na moim łóżku. Po chwili usiadłam obok niego; tak, abym mogła patrzeć w jego pełne mroku oczy. Położyłam rękę na jego udzie i zaczęłam pytać.
- Jakie rozkazy wydawał ci Metatron?- milczał, na jego ustach zaigrał niewinny uśmiech. Jak on mógł milczeć? Powiedział, że odpowie na moje pytania. No, cóż... Postanowiłam przejść do następnego.
- Co robisz tu na ziemi?
- Wiodę pieczę nad tobą.
- Ściślej?- poprosiłam, zainteresowana odpowiedzią.
- Na pewno chcesz wiedzieć?- skinęłam głową.
- Jestem tu, abyś nie przeszła na stronę Lucasa. Może nie brzmi to najlepiej, ale twoje wcześniejsze wyczyny w poprzedniej szkole nie dawały nam o tobie najlepszego zdania- zamilkł, a ja wybałuszyłam oczy jak ryba. Zatkało mnie. Więc dlatego Gabriel był tak blisko mnie, abym nie przeszła na stronę diabła?
- Wykorzystałeś mnie- moje pytanie zabrzmiało bardziej jak stwierdzenie.
- Nie wiem, czy można tak to nazwać. Ja tylko odwalałem swoją robotę.
No tak. Zawsze tak jest. Ja się zakochuję, a oni mnie ranią. W mgnieniu oka zabrałam dłoń z jego umięśnionej nogi. Odwróciłam wzrok. Chłopak objął moje policzki i sprawił, że znów patrzyłam na jego idealne rysy twarzy.
- Nie chciałem, abyś tak to przyjęła. Ja cię naprawdę kocham. I chcę być z tobą bez względu na rozkazy Metatatrona.
Czułam się zagubiona, znów odwróciłam wzrok. Nie mogłam na niego patrzeć. Poczułam do niego odrazę, jeszcze większą niż do Lucasa w chwili, gdy dowiedziałam się, że jest demonem. Gabe był moim przyjacielem. Nie powinien ukrywać tak ważnych faktów, nie wtedy, gdy już wiedziałam o aniołach.vA tym bardziej nie powinien udawać, że coś do mnie czuje.
- Wściekasz się bezpodstawnie- powiedział; zauważyłam, że jest zdenerwowany- Wiesz, co mi grozi za to, że ci w ogóle o tym powiedziałem? Wiesz, jakie to dla mnie niebezpieczne?
- Nie wiem, właśnie na tym polega problem!- wykrzyknęłam- Nic nie wiem!
Byłam na skraju wytrzymałości. Miałam wrażenie, że zaraz wszystkie emocje ze mnie eksplodują. Gabriel szybko chwycił moją dłoń podniósł ją do swojego torsu tak, abym stroną wewnętrzną dotknęła miejsca, gdzie biło jego serce.
- Czujesz?
- Bije bardzo szybko- zdumiałam się.
- Owszem, a wiesz dlaczego?- kiwnęłam przecząco głową- Bo ty jesteś w pobliżu. Zawsze, gdy jesteś obok zaczynam świrować. Moje serce bije jak oszalałe i mam motyle w brzuchu. I teraz, aniele, nie powiesz mi, że cię oszukałem. To, co do ciebie czuję jest prawdziwe, jak najbardziej prawdziwe.
- Prawdziwe do szpiku kości- powiedziałam wreszcie, a w moich oczach stanęły łzy- Czuję dokładnie to samo.
Po moim lewym policzku spłynęła jedna samotna łza; Gabe natychmiast otarł ją ręką i powiedział:
- Nie płacz, ja nie chciałem, żeby to tak wyglądało.
Byłam wściekła na siebie. Zła za to, że w niego zwątpiłam. Niewyobrażalne jest to jak w jednej sekundzie zmieniają się wszelkie przekonania.
- Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje- zacytowałam i zaczęłam rzewnie płakać. Gabriel objął mnie ramieniem, po czym ucałował mnie w czoło- tak niewinnie. Byłam tak bardzo wściekła za swoje nagłe zmiany zdania, ale co ja mogłam pomyśleć? Z drugiej strony, jak mogłam nie posłuchać jego słów? Ten cytat z Biblii powinien mi pomóc zaufać. Jednakże za późno go wspomniałam. Na całe szczęście nic wielkiego się nie stało, jak mówił Gabriel.
Położyliśmy się na łóżku, przytuliłam się do niego, oplatając jego nogi. Byłam wykończona. Po tak długim dniu pełnym wielu emocji, chciałam tylko jednego. Odpoczynku i miłości. Obie te rzeczy zapewnił mi Gabriel- ten, któremu zawierzyłam swoją pieczę. Ufałam mu, musiałam ufać. Nigdy więcej czegoś takiego. To jest miłość. To się czuje. Nadal nie umiem sobie wybaczyć, że nie wierzyłam, przez krótką chwilę- lecz jednak.
______
Jak wam się podoba to, że ostatnio dodaje często notki? Myślę, że to dobrze. Liczę na komenty. :3 i pozdrawiam :*
środa, 23 lipca 2014
Rozdział 5 cz.3
Subskrybuj:
Posty (Atom)