wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 2 cz.1

    Obudziłam się przyklejona do Gabriela. A jednak nocował u mnie. Dzisiaj poniedziałek, a ja zaspałam. Hah! Ja to ja, ale Gabe! Szybko go obudziłam i przestraszona, że nie zdążę na czas, powiedziałam mu, że już jest 7:45. On uspokoił mnie i wtedy przypomniał sobie, że wczoraj nawet się nie spakował, a co gorsza nie miał czasu na wracanie do domu. Nie zdążyłby nawet, gdyby jechał z prędkością 160 km/h.
- O mnie się nie martw- powiedział i już po chwili zniknął za drzwiami. Ja postanowiła szybko się przebrać, zrobić sobie makijaż i spakować zeszyty. Nie miałam czasu nawet na śniadanie. Zeszłam do salonu, gdzie zobaczyłam już gotowego Gabriela. 
- Jak?- zapytałam, ale nie było już czasu na odpowiedź, bo była 7:55. To było dziwne. Bardzo dziwne. Gabe pociągnął mnie za rękę, a ja zarzuciłam na ramię torbę. Pojechaliśmy w kierunku szkoły jego czerwonym mitsubishi. Moje pierwsze spóźnienie. Myślałam, że spóźnię się kiedyś, ale nie z takiego powodu. Było po ósmej. Nie wiem dokładnie ile, ale o tej godzinie biegłam pod salę, trzymając za rękę Gabriela, kiedy przed salą historyczną(gdzie mieliśmy lekcję) zatrzymał nas Chris. Podszedł do mnie bliżej i chciał mnie pocałować, ale zobaczył nasze splecione ręce. Nie wiem co sobie pomyślał, ale my tylko śpieszyliśmy się, a żeby było szybciej to dałam Gabrielowi dłoń i jak on w ogóle śmiał próbować się do mnie zbliżyć? Natychmiast puściłam Gabe'a i zrobiłam krok do przodu po to, aby wejść do sali i grzecznie przeprosić za spóźnienie. Cała nasza trójka tłumaczyła się przed historykiem, po czy spokojnie usiedliśmy na miejsca. Danielle dała mi porozumiewawczy uśmiech, a ja go oddałam. Po chwili dostałam karteczkę od Sophie. "Coś jest nie tak, Sus. Tylko nie wiem co. Nie dzwonisz, nie odbierasz. No i jeszcze to. Patrz jak Luke na ciebie patrzy. Musimy pogadać. Sophie. " Przeczytałam i spojrzałam w kierunku chłopaka, którego nigdy nie zauważałam. Ciekawe czemu? On jest przecież przystojny. Nawet bardzo. W zamyślaniach trwałam przez dalszą część lekcji, gdy zadzwonił dzwonek, a ja udałam się razem z Sophie i Danielle pod szafki.
- Co się stało?- zapytała zniecierpliwiona Sophie.
- Daj jej spokój- powiedziała Danielle. - Najwyraźniej nie jest w humorze, a ty to jeszcze pogarsza.
- Nie przesadzaj- rzuciła Sophie i spojrzała na mnie.
- Dziewczyny, dajcie sobie spokój. Zaraz wam wszystko wytłumaczę. Chodzi o to, że...
- Nasza Sus jest nieszczęśliwie zakochana- zaświergotała Soph.
- Nie, przecież widać,że jest przygnębiona, ale nie z powodu zakochania. Mam rację Susan?- zapytała Danielle.
- Tak. Masz rację. Chodzi o Chrisa. Zdradził mnie.
- Jesteś tego pewna?- zdziwiła się Sophie. - Skąd to wiesz?- dodała po chwili, a ja wszystko im opowiedziałam.
- OMG! Jak on mógł?! A to bydle. Już ja mu pokażę!- mówiła ze wściekłością w głosie Sophie, a ja ja uspokajałam. Kochana Soph. Taka spokojna, a zarazem groźna. Kompletne przeciwieństwo Danielle. Danielle na wszystko patrzy obiektywnie albo inaczej "ma wszystko w nosie". Za to Soph widzi wszystko w różowych okularach. No i jestem jeszcze ja. Taka wybuchowa mieszanka.
- Dzięki Sophie, ale nie trzeba. Jakoś sama sobie poradzę- powiedziałam i udałam się pod salę, w której powinniśmy mieć zajęcia. Kolejna lekcja w zamyśleniach. Nic ciekawego. Tak przez wszystkie lekcje aż do lunchu. No, więc udaliśmy się razem z Sophie, Danielle i Gabrielem do naszej stołówki. W kolejce staliśmy dosyć długo. Właśnie w tym czasie oczekiwania na posiłek, podszedł do mnie Lucas.
- Susana?- powiedział pytająco i zarazem tak zalotnie.
- Susanne- odparłam.
- Miło mi, a ja jestem Luke- mówił nadal z nutką zainteresowania moją osobą w głosie, czy jakby to móc inaczej opisać.
- Mi także miło poznać- rzuciłam udając bezinteresowność.
- Masz może dzisiaj ochotę na kawę?
- Nie lubię kawy- powiedziałam, przy czym  nie kłamałam. Nie wiem jak to badziewie można w ogóle pić. Blee.
- Oh. Wielka szkoda, bo ja uwielbiam. Czarną. Bez cukru- powiedział. Super! A co to mnie obchodzi? W dupie to mam!
- Ooo. To musisz mieć... dużą pupę.
- Słucham?- zapytałam. Przecież ja nic nie mówiłam. Boże! Jakim cudem on czyta mi w myślach.
- Oj, przepraszam. Wydawało mi się, że powiedziałaś...- nie dałam mu dokończyć.
- To źle ci się wydawało- przerwałam i na tym zakończyłam naszą rozmowę.
Szybkim krokiem podeszłam do naszego stolika z tacką jedzenia, które otrzymałam przed chwilą od kucharki. Każdy facet to idiota w ręce trzymałby pilota.(od telewizora, oczywiście) Zrymowałam i delikatnie się uśmiechnęłam, a dziewczyny pomyślały, że się umówiłam z tym draniem, który czyta w myślach. Tylko jak to możliwe? Ta myśl nie dawała mi spokoju, ale nie mogłam dłużej się nad tym zastanawiać, bo musiałam wytłumaczyć koleżankom, że się tylko z tym debilem posprzeczałam, jeżeli tak to można nazwać. Zmieniłam szybko temat. Na jaki? Cóż. Nie miałam wyjścia, więc powiedziałam Soph, żeby opowiedziała, jak jej się udała randka z nieznajomym, którego poznałam przez jakiś chat internetowy.
- ... no i wyszło na to, że ten gościu miał 40 lat- mówiła zrozpaczona. No tak, a podobno miał mieć 17, bo wysyłał zdjęcia nastolatka. My się śmieliśmy jak nawaleni (można by rzec), a Sophie powiedziała, że ten facet próbował się do niej dobierać, czy coś, a ona go trzasnęła torebką i uciekła. I taki to koniec taj historii. Szczęśliwy, ale nie dla tego mężczyzny. Zawiódł się na niej. Nic dziwnego. Takie rzeczy nie na pierwszej randce kolego. Hahaha. I nie z takim starym prychem.
Wszyscy zjedli i odeszli już od stołu. Zostałam ja i Gabe, który z grzeczności zapytał, czy poczekać na mnie. Ja mu podziękowałam i kazałam mu wyjść. Po jego wyjściu do stolika dosiadł się Lucas.
- To znowu ty? NIe dasz mi nawet w spokoju zjeść. A tak w ogóle to jakim cudem wiedziałeś co myślę?- zapytałam.
- Widzisz maleńka. Wszystkiego się dowiesz, ale w swoim czasie, a teraz kończ lunch i wracaj na lekcje- powiedział, a ja się zastanawiałam nad tym co miał na myśli mówiąc, że wszystkiego się dowiem, ale w swoim czasie. Wyszłam ze stołówki przejęta tym, że nie jestem wszystkowiedząca. Nikt nie jest. Pod salą zobaczyłam Chrisa, chciałam, żeby poczuł to co ja w tamtym momencie czułam. Podeszłam do Lucasa i poprosiłam go o przysługę. Miałam taką nadzieję, że się zgodzi.
- To jest do zrobienia- odpowiedział i przed salą językową zaczął mnie całować namiętnie, ale tak pokazowo, ale to nie był tylko niewinny całus. Oddałam mu pocałunek. Teraz to już nie było to dla mnie takie zwyczajne. Poczułam coś. Myślałam, że nie tylko ja. Oderwałam się od jego ust i już miałam odchodzić, gdy on chwycił mnie za rękę i złożył na moich ustach pocałunek, tym razem delikatny i spokojny. Odeszłam z uśmiechem na ustach. Spojrzałam na Chrisa, na którego twarzy malował się smutek.
- Susan, przecież jeszcze w czasie lunchu go nie lubiłaś, a teraz go całujesz. O co chodzi?- zapytał Gabe.
- Chodziło mi o zazdrość Chrisa- powiedziałam półszeptem. Danielle wytłumaczyłami mi, że to wyglądało na bardzo prawdziwe, a ja jej odrzekłam, że taki był zamiar, lecz ona po chwili dodała, że Gabriel się zrobił zazdrosny, a podobno im powiedział, że mogłam o to poprosić go. Nie ważne. Przecież jest moim "bratem". To nie możliwe.
Przez wszystkie pozostałe lekcje już się nie nudziłam tak bardzo. Co chwilę spoglądałam na Lucasa i posyłałam mu słodki uśmiech, który on odwzajemniał.
***
      Nie mogłem tego znieść. Susan od lat się ze mną przyjaźni, a o przysługę (bardzo przyjemną) prosi Lucasa. Gdybym mógł już teraz jej ujawnić kim jesteśmy, ale niestety. Najgorsze jest to, że dostałem wyraźny rozkaz opiekowania się nią, a co za tym idzie nie mogę się z nią związać mimo, iż ją kocham nad życie. Lucas tylko gra z nią w jakieś gierki. On nie ma zahamowań. Żadnych zasad, nic. Jest diabłem, któremu można wszystko, a ja jestem archaniołem, który musi być posłuszny niebiosom. Luke jest demonem, który słuchać musi tylko Szatana (no i jego ulubieńców). Nie mogę pozwolić, aby demony przeciągnęły Susan na ich stronę. Teraz liczy się tylko powodzenie mojej misji.
***
     Koniec lekcji. Dzwonek. Nareszcie. Podeszłam do Gabriela, bo wydawał się dziwny. Zasmucony, albo co najmniej czymś przejęty. Pytałam go co się stało, ale ten odpowiadał, że wszystko jest w porządku. Ja i tak nie zmienię zdania, że jest jakiś odmieniony. Pytałam Danielle i Sophie, ale te nic nie wiedziały. Pożegnałam się z dziewczynami i poszłam do domu. W drodze powrotnej podbiegł do mnie Gabriel.
- Widziałam jak uśmiechałaś się do Luke'a. Jesteś pewna, że to tylko była gra, bo mi się wydaję, że nie.
- Dobra. Ci mogę powiedzieć wszystko. Posłuchaj. To miała być gra, ale ... jak on mnie całował to ja poczułam coś. To było coś czego jeszcze nigdy nie czułam. Taki dreszcz, który przeszywał mnie całą.
- Sus, na pewno ci się wydawało. To jest niemożliwe. Słuchaj ty nie możesz z nim być.
- Dlatego, że coś do mnie czujesz?-zapytałam.
- Nie, ja do ciebie nic nie czuje. Jesteś mi jak siostra, o którą się troszczę, więc kategorycznie ci zabraniam spotykać się z tym chłopakiem. On nie jest dla ciebie.
-  A to niby dlaczego? Będę chodziła z kim tylko będę chciała. A teraz wybacz, ale wracam do domu- i na tym zakończyliśmy kłótnię. Nikt nie będzie mi mówił z kim mam prawo chodzić, a z kim nie. Zdenerwowana jak nigdy dotąd, gdy wchodziłam do pokoju tak trzasnęłam drzwiami, że prawie wypadły z nawiasów. Tak przynajmniej powiedział mój tata. Było po 15, a ja zamiast gdzieś wyjść na miasto to siedziałam przed komputerem. Hmmm. Nowa wiadomość na poczcie. Lucas. Skąd on ma mój mail. Nie ważne. Zdobył t plus dla niego. Zobaczmy co tam napisał: " Witaj, Susanne" Miły początek kolejny plus dla niego. "nie wiem jak ty, ale ja, gdy się całowaliśmy poczułem, że coś nas łączy. Taka nić miłości, która nas przeszywa. To jest uczucie nie do opisania. Chciałbym się z Tobą dzisiaj spotkać. Mam Twój adres, więc będę o 18. Lucas. " Oh, jednak on też to czuł. To takie słodkie, ale jak na dzisiejszy dzień dużo się wydarzyło. No i ta moja miłość do niego. To po prostu dziwne. Nie lubiłam go, a tu. Co ja wygaduję?! Ja go kocham (chyba). Czuję coś, ale nie wiem co to jest. Z takim uczuciem nigdy nie miałam do czynienia. Odpiszę mu, że nie mogę. Na pewno zrozumie. No to biorę się do pisania: " Cześć, wybacz, ale nie mogę się dzisiaj z tobą spotkać. Muszę trochę ochłonąć. Jeszcze wczoraj byłam załamana z powodu Chrisa, a dzisiaj jesteś ty, do którego czuję coś, czego nie potrafię istnienia wytłumaczyć. Jeżeli to miłość, to poczeka. Susanne. " Myślę, że jest dobrze. Wyślij. Nie obrazi się, mam nadzieję.
Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać różne programy. W końcu uznałam, że trzeba się wykąpać. Weszłam do wanny i kompletnie się odprężyłam. Nie mam pojęcia, ile czasu byłam w łazience, ale gdy wyszłam była chyba godzina 18. A wiecie po czym zauważyłam? Na moim łóżku siedział Lucas, który gdy tylko mnie zauważył wstał z łóżka.
- Boże! Lucas! Co ty tu... ? Przecież napisałam do ciebie. 
- No tak. Napisałaś, ale uznałem, że i tak przyjdę.
- Ale ja jestem w samym ręczniku.
- Widzę, ale myślę, że bez niego wyglądasz równie pięknie.
- Luke!- krzyknęłam i podeszłam do niego rozgniewana, po czym on przyciągnął mnie do siebie, a ja się mu wyrwałam.
- Przestań i natychmiast stąd wyjdź!- rozkazałam wkurzona. Jakież było moje zdziwienie, kiedy on posłuchał bez żadnych dłuższych namów. Po wyjściu Lucasa włączyłam Gossip Girl, żeby chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam i już nie myślałam o tym jak parszywie zachował się Luke.
_________________________
No to mamy 3 rozdział ! Mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta. Ten rozdział jest nieco dłuższy. No i trochę w nim się wydarzyło. Jeśli czytasz to komentuj, proszę. :P Przepraszam za literówki i takie tam różne błędy. 
Pozdro. ! ♥