poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 3 cz.2

    Otworzyłam oczy. Tak jak myślałam, nic się nie zmieniło, tzn. na stoliku nocnym nadal stał bukiet róż, które dostałam od Gabriel'a w prezencie. W każdym razie, na nogach nadal miałam gips, a przy moim łóżku siedziała Danielle, obwiniając się o mój wypadek. Nawet nie chciała słuchać, gdy mówiłam, że to spowodowała moja głupota. No dobra. To, że upadłam znowu, było jej winą, tak troszkę, ale skąd mogła wiedzieć, że nie będę w stanie stać samodzielnie?
- Już wstałaś? Nareszcie!- wykrzyknęła Dan. Bardzo ją lubię, ale potrafi być strasznie natrętna.
- Tak, wstałam i jestem strasznie głodna, więc jeśli byś mogła...
   Nawet nie musiałam kończyć zdania. Danielle wstała i wybiegła z pokoju.
- Ups- usłyszałam słowa Dan i cichutki, delikatny chichot.
- Przepraszam- dodała, a ja się zastanawiałam na kogo wpadła. Drzwi do pokoju się uchyliły, a zza nich wyjrzał Gabriel, czyli już wiadomo, na kogo wpadła.
- Cześć. Widzę, że już otrzymałaś kwiaty. Słuchaj, tak mi przykro- powiedział, ciągle stojąc. Przykro, że co? Że wyznał mi miłość, czy że mam nogi w gipsie?
- I to i to- dodał. Taa, czytał mi w myślach, cholera.
- Dobra. Nazwijmy rzeczy po imieniu... Leżę już tak tydzień, no nie? Zdążyłam już to, zdaje mi się, przemyśleć Tzn. w kwestii "nas". Byłeś zawsze moim przyjacielem, najlepszym, ty. Wiesz czemu się wściekłam? Nie? Nie dziwne. Już tłumaczę. Byłam wzburzona, bo gdy mnie pocałowałeś ja... chciałam więcej i to mnie przeraziło. Za dużo się dzieje w moim życiu w ostatnim czasie. Ja nie umiem sobie z tym poradzić. To wszystko tak na raz się na mnie złożyło i...
    Na jego twarzy wymalował się delikatny uśmiech, taki słodki, niewinny, po czym zastąpiła go wyrozumiałość.
- Rozumiem- rzekł ze smutkiem wyczuwalnym w jego mocnym i teraz pewnym siebie głosem- Tylko, że ja nie potrafię walczyć z tym uczuciem. Ja... cię kocham. Za długo zwlekałem, jestem świadomy, że to moja wina. Zrobiło mi się smutno i tak jakoś dziwnie przykro.
- Wybacz, ale ja tak nie mogę. To jest nie tylko kwestia mnie i Lucas'a, ale także ten cały kodeks anielski.
- To tylko durny kodeks spisany przez jakichś kompletnych idiotów, którzy nie są w stanie cokolwiek poczuć!- urwał, po czym nastąpiła krótka cisza i Gabe dodał: - Nie powinienem tak mówić, ale...
- Kodeks to kodeks- powiedziałam, a w myślach dodałam: "Nie ważne jacy idioci go spisali i z jakich pobudek". I w tym momencie nie potrafiłam spojrzeć w jego piękne czekoladowe oczy, odwróciłam wzrok, a on usiadł na łóżku obok mnie, chwycił mój podbródek, obracając mą głowę tak, aby spojrzała mu w oczy. Po moim policzku spłynęła jedna słona łza, która ukazała mój ból Gabriel'owi. Gabe przyłożył dłoń w miejscu, gdzie spływała łza i szybko ją otarł, po czym pocałował mnie w czoło.
- Masz rację, kodeks to kodeks, siostro- powiedział i zniknął, a jego ostatnie słowo zabrzmiało jak przekleństwo. Nie wiem, dlaczego tak to odczułam, ale te jedno słowo zadało mi tyle bólu... Jakby ktoś przebił mi serce sztyletem. Przecież ja go nie kochałam? Tzn. on był mi jak brat, a teraz gdy tak o nim myślę, to aż mną wstrząsa.
    Rozległo się donośne pukanie. "Danielle"- pomyślałam.
- Wejdź- rzuciłam.
- Przyniosłam ci tosty z serem i nutellą. Dziwne lubisz połączenia, a tak w ogóle to gdzie Gabriel? Nie zauważyłam, żeby wychodził.
- Wyszedł, może jeszcze do łazienki wskoczył, nie mam pojęcia... A co do połączeń, sama spróbuj, a zobaczysz.
    Nastała głęboka cisza, bo ja nie wiedziałam co mówić, a Dan zajadała się tostem. Oczy mojej przyjaciółki przypominały teraz ogromne guziki.
- Mówiłam- rzuciłam, a Danielle porwała moją połowę śniadania, więc dodałam po chwili, podkreślając ostatnie słowo: - Dzięki za tosta.
- Sorka- powiedziała swoim delikatnym i (o dziwo) wesołym głosikiem aż nabrałam podejrzeń.
- Co jest Dan?
- Yyy, nie wiem o czym mówisz- udawała przyjaciółka.
- Oj, nie gadaj głupot. Coś jest na rzeczy między tobą a... No właśnie, kim? Gadaj!
- Okeey, no więc ma na imię Erick, jest diabelnie przystojny i zaprosił mnie do kina- zaświergotała, a ja chwyciłam ją za ręce i obie zaczęłyśmy wrzeszczeć, tak jak to robiłyśmy za dawnych czasów.
- Soph o tym wie?
- Jeszcze nie, ale jej powiem, zamierzam, ale nie wiem kiedy. Ostatnio coś nie ma dla mnie czasu.
- Czyli ja się dowiedziałam pierwsza. No masz szczęście. To kiedy idziecie do tego kina?- zapytałam i po chwili jak na tacy dostałam opowieść o tym, jak to się stało, że ktoś tak obdarzony przez Boga urodą umówił się z naszą skromną Danielle. Może nie było to zbytnio romantyczne, ale muszę przyznać, że chłopak się postarał. Przynajmniej to wywnioskowałam z jej opowiastki. Gdy tylko skończyła, poinformowałam ją, że może ode mnie coś pożyczyć na tą randkę, więc szybko pomogła mi wstać i zaczęłyśmy wybierać. W rezultacie wyszło na to, że Dan założy czarną matową sukienkę z okrągłym dekoltem na ramiączkach i malinowy sweterek. Poradziłam przyjaciółce, aby nie zakładała szpilek, bo by jej nogi odpadły, a ona podziękowała i powiedziała, że jestem najlepsza. Ja nieskromnie odpowiedziałam, że wiem, uśmiechnęłam się i w duchu żałowałam, że mimo mojej fantastyczności nie potrafię podejmować racjonalnych decyzji. Biedny Luke, jak ja mogłam pozwolić się pocałować Gabriel'owi? Danielle widząc zakłopotanie na mojej twarzy, w które wpadłam bez powodu, przygarnęła mnie do siebie.
- Nie wiem co się z tobą dzieje, ostatnio jesteś jakaś odmieniona. Nie rozmawiasz, nie zwierzasz się. Do niczego cię nie mogę zmusić, ale wiedz, że zawsze będę przy tobie.
     Po raz setny dzisiaj do mojego pokoju wszedł kolejny gość, Sophie.
- Hej- przywitała się zasmucona. Wiedziałam, że coś się stało, bo nasza optymistka nie uśmiechnęła się ani trochę, wymawiając słowa powitania.
- Ooo, hej- odpowiedziałyśmy zgodnie, puszczając się z objęć i wyciągając ręce w kierunku blondynki.
- No chodź, chodź. Nie wstydź się, popłacz, kochanie- powiedziałam, a dziewczyna usiadł między nami i zaczęła mówić. Z każdym kolejnym słowem jej głos zamieniał się w jeszcze większy lament, którego nie sposób było zrozumieć.
- Jedno słowo. Erick- powiedziała, a ja wytrzeszczyłam na nią moje oczy. Kurde, Erick. Ten sam, który zaprosił Dan. Jak ja mogłam na to wcześniej nie wpaść, przecież Soph o nim ciągle przy mnie gadała. Po chwili z jej ust wypadł potok słów, mówiący o tym pieprzonym (jak nazwała go nasza blondynka) Erick'u, o jego zachowaniu wobec niej. Powiedział jej, że kocha inną, czyt. Danielle. Szlag. Zastanawia mnie co, ona zrobi.
- To pewnie jakaś dziwka- dodała Soph ze sztucznym uśmiechem.
- Jasne, zapewne tak jak mówisz- rzuciła szatynka- Pewnie niedługo znów będzie wolny i będziesz mogła na niego zapolować.
   Prawdziwa z niej przyjaciółka, teraz nici z jej randki, na pewno go rzuci dla dobra Sophie.
- Albo znajdziesz innego- powiedziałam.
- Ale ja nie chcę innego. Ja chcę go i obiecuję ci, zdobędę go. Zaklinam się!
____________________________
Mamy szósty rozdział! Może nie jest on długi, ale myślę, że nawet mi wyszedł. W końcu. Wybaczcie, że taka długa przerwa, znowu, ale tak jakoś nie było czasu. Sorka. Mam cichą nadzieję, że się Wam spodobało. Komentujcie proszę. :) Zapraszam jeszcze na mojego nowego blog'a o .. sami się przekonacie kim. :) http://pamietniki-em.blogspot.com/
WYNIKI ANKIETY:
1 głos na "Jest do bani. Nie umiesz pisać."
3 głosy na "Interesujący. Nieliczne usterki."
3 głosy na "Zarąbisty, dlatego nie zwracam uwagi na błędy"
Czyli wam się podoba? nie wszystkim, ale jednak. :) Prosiłabym osobę, która oddała jeden głos na "Jest do bani. Nie umiesz pisać.", aby napisała mi co jest w moim blog'u nie tak, abym mogła to poprawić. :)
Dziękuję z góry!
Nastąpiła zmiana nick'u, znowu. :D Teraz jestem Ashley♥ przez jakiś czas. :D

4 komentarze:

  1. Standardowo muszę się najpierw uczepić, drobne błędy techniczne (nieliczne) typu: Ericku (bez apostrofu), "hey" powinno być raczej pisane przez "j" skoro piszesz w j.polskim itp. Ale generalnie jest ok. Masz pomysł, masz inwencję, ten literacki płomyczek się gdzieś w Tobie pali, idź w tym kierunku ;) I duuużo czytaj to nabierzesz więcej wprawy i będzie Ci szło coraz lepiej ;) Na dzień dzisiejszy bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te typu "Ericku" może być z apostrofem, z tego co na polskim mi mówiono. Ja już nwm. Never mind. W każdym razie. Dzięki za szczerą opinię. A co do "hey" już poprawiłam, przyzwyczajenie z fb. Oh.. :D

      Usuń
  2. Trochę kazałaś czekać, ale to nic, rozdział tak jak poprzednie genialny. Masz fajny styl, który czyta się (jak dla mnie oczywiście) jednym tchem ;) Weny życzę i czekam na kolejny rozdział ;) ~Katia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale naprawdę nie miałam kiedy przepisać. To nie było mnie w domu, to natłok materiału do przerobienia. Dziękuję :*

      Usuń