wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 4 cz.1

*Danielle*
      Cholerna jasna! Dlaczego Sophie musiała akurat zakochać się w Ericku. Erick O'Connor. Erick O'Connor. Dlaczego on musi być taki seksowny? Dlaczego tak mi się podoba? Dlaczego nie potrafię po prostu udać, że jest dla mnie obojętny. Kiedy siedziałam obok Soph, wszystko wydawał się takie oczywiste. Wtedy wiedziałam, że muszę odwołać randkę. Mimo, że wszystko było tak idealnie zaplanowane. Tak cholernie nie romantyczny wieczór mógł być wieczorem najlepszym w moim życiu. W ciągu całego mojego randkowania, miałam tylko dwóch chłopaków. W tym jeden był kompletnym dupkiem, a drugi, cóż, był młodszy. Wiem, że to dziwne chodzić z chłopakiem młodszym o rok. Tak, on ma 16, ja 17, ale jak na swój wiek był wyjątkowo dojrzały. Zakochał się we mnie. Nazywał się Simon Goldenmayer. Jego starzy byli bardzo bogaci. Pewnego dnia podszedł do mnie i spytał mnie, czy się z nim umówię. Cóż miałam zrobić? Z litości nad nim zgodziłam się na tą jedną randkę. Chłopak był nawet przystojny. Miał jasne blond włosy i zielone oczy. Może nie był tak silnie zbudowany, jak większość chłopaków w moim wieku, ale jednak. Drugim facetem z jakim się umawiałam był Damien. W tym momencie nawet nie pamiętam jego nazwiska, zaś doskonale pamiętam każdy skrawek jego ciała. Damien był dobrze zbudowany, miał cudownie umięśniony brzuch i piękne czarne oczy i niezwykle czarne włosy. Wyglądał jak wampir z tych amerykańskich seriali. Był po prostu cudowny. Ja zakochał się w nim po uszy. Byłam nim tak zauroczona, że nie zauważyłam, jakim był dupkiem. Wracając do Ericka. Muszę odwołać randkę. Dla Sophie. Po prostu muszę. Tylko tak trudno mi to zrobić. Zrezygnować z czegoś, o co tak zabiegałam, o uwagę jakiegoś chłopaka, lecz kiedy to dostałam... Cóż, niestety, ja muszę go ignorować, zerwać wszelkie kontakty. Soph jest dla mnie bardzo ważna. Ja nie potrafiłabym jej tego zrobić.
     W końcu zdobyłam się na odwagę, aby odwołać spotkanie z Erickiem, ale Sophie nadal nie wie o nas. Właściwie to nas nie było... W każdym bądź razie wszystko załatwiłam. Teraz jednak zastanawiam się nad Susanne i Gabrielem. Oni są przesłodcy razem. Nie mam pojęcia, dlaczego Sus go odrzuca. Przecież to było romantyczne, tak sądzę. A może ja już bredzę, bo mój żaden związek nie wypalił. Za to Susanne miała masę chłopaków, ale Chris jednak był palantem, pieprzonym dupkiem i tyle. Możliwe, że to przez niego Sus się z nikim nie wiąże, choć teraz patrząc z boku, zauważyłam, że zaczyna przybliżać się do Lucasa. Nic dziwnego. Luke jest seksowny, przystojny i przeuroczy. Bredzę? Możliwe... Czas wziąć się za siebie i znaleźć tą prawdziwą miłość.

*Susanne*
       Rozpiera mnie energia, ale nie mogę nic zrobić! Cholera! Chociaż nie, jestem szczęśliwa, bo jutro zdejmują mi ten przeklęty gips, nareszcie. Już nie mogę się doczekać. Jestem trochę przygnębiona faktem, że nie będę mogła wystartować w corocznej Olimpiadzie Szkolnej. Polega ona na tym, że każda osoba z naszego LO może wybrać dowolną dyscyplinę sportu, w której weźmie udział na Olimpiadzie. Ja zawsze wybierałam biegi, ale teraz nie będę mogła nadwyrężać nóg. Naprawdę żałuję. Nie mogę się tym zbytnio przejmować, mam nadzieję, że Danielle obroni nasz honor 'szkolnych biegaczek'. Zastanawia mnie tylko, jak udało jej się odwołać kino z Erickiem. Dan nigdy nie była dziewczyną, która miała wielu chłopaków, a teraz Soph musiała się też zakochać w nim. Jej i tak to by przeszło. Ja nie zamierzam się wtrącać, ale uważam, że Danielle powinna powiedzieć o tym dla Sophie. Ona mnie nie słucha, wie lepiej. Dobrze, niech robi jak uważa.
      Ostatnio częściej zjawiał się u mnie Lucas. Mi tak strasznie głupio z nim być, (tak oficjalnie jesteśmy razem) bo pozwoliłam się pocałować Gabrielowi. Ostatecznie postanowiłam udać, że ten pocałunek nijak na mnie nie wpłynął, że nie wprawił mnie w stan niechybny od pożądania. Pytanie teraz: "dlaczego jestem z Luke'iem?" Otóż Lucas był taki romantyczny przez czas, gdy ja miałam nogi w gipsie. Przychodził, przynosił czekoladki, czasem kwiaty, całował mnie, jakby jednak był moim chłopakiem. Pewno razu przyszedł, uklęknął (tak, właśnie), chwycił moją dłoń, ucałował ją i rzekł:
- Już od jakiegoś czasu zachowujemy się jak para, więc pomyślałem, że powinniśmy ją zostać, co ty na to? Zostaniesz moją dziewczyną?
Mi kompletnie odebrało mowę, natychmiast usiadłam, wyprostowałam się, wyrwałam mu swoją rękę, kazałam mu usiąść obok mnie i dłońmi chwyciłam jego twarz i przyciągnęła go do siebie, soczyście go całując. Gdybym nie miała na nogach gipsu wszystko potoczyło by się inaczej. Ja, w odróżnieniu od Danielle, nie jestem świętoszką i nie chcę czekać z seksem do ślubu, ale chcę to zrobić z kimś, kto jest dla mnie ważny.
      Od czasu, gdy zdecydowaliśmy z Gabe'em, że nie możemy być razem on nie pojawił się u mnie ani razu. Niby nie trzymamy żadnej urazy do siebie czy coś, ale mi byłoby dziwnie przebywać w jego towarzystwie. Przede wszystkim przez to, że chodzę (jak to dziwnie brzmi, przecież ja leżę) z Lucasem.
       Dzisiaj jakoś tak dziwnie spokojnie u mnie, nikt nie przyszedł, nie odwiedził. Tylko Luke wpadł na chwilę, przyniósł kwiaty i uciekł, bo miał coś ważnego do załatwienia. Wydaje mi się jakby nikt nie chciał ze mną przebywać. Narzekałam, jak przychodzili, ale nikomu nie mówiłam, że mnie to irytuje. W końcu mam ten czas dla siebie na odpoczynek, ale jakoś dziwnie pusto. Mi to nikt nie dogodzi, mówiła zawsze mam, gdy coś mi nie pasowało. Teraz urwał się nasz kontakt, niby mieszkamy razem, ale już tak nie rozmawiamy jak kiedyś. Informacja o tym, że jestem podrzutkiem mnie dobiła na tyle, że przestałam prawie się odzywać do rodziców.

*Lucas*
         - Musisz ją tylko przeprowadzić na naszą stronę! Czy to jest aż takie trudne? Jedną głupią nastolatkę?! Spraw, aby się w tobie zakochała, a będzie nasza! Wtedy zniszczymy tych boskich pomazańców!- krzyczała donośnym głosem Naamah, arcydemonica odpowiedzialna za namawianie ludzi do uwodzenia.
- To nie jest łatwe, ten archanioł... Gabriel on próbuje zapobiec moim działaniom. Robi wszystko, aby Susanne się ode mnie oddaliła. Zrobię wszystko co w mojej mocy. Nie musisz się martwić. Mam tylko pytanie... kim ona właściwie jest? Dlaczego jest niby taka potężna?- spytałem nieświadom odpowiedzi.
- Susanne?! Kim ona jest? Żarty sobie robisz? To jest córka Astarotha i Naomi. A jak wiesz, każde z nich jest potężne na swój sposób, a ona jest owocem ich... miłości- skończyła, ostatnie słowo mówiąc z obrzydzeniem, po czym dodała:- Jak tak potężny demon mógł się zakochać w serafinie? Dla demonów są przeznaczone demonice. Lucyfer nigdy nie wybaczył tej zdrady Astarothowi, poddał go najokropniejszym torturom. Uwolni go tylko, jeśli Susanne pomoże nam pokonać Boga.
- Dlatego wysłał mnie, abym ją rozkochał sobie?- zapytałem niepewny swych działań.
- Dlatego ja cię wysłałam- zakończyła naszą rozmowę i rozpłynęła się w czarnej chmurze dymu.
___________________
Mamy kolejną część! Wiem, że zbytnio dużo nie wnosi, ale nie miałam weny, a chciałam to wam szybciej wstawić, bo zazwyczaj zwlekam z pisaniem. Przepraszam za literówki i błędy. Liczę na szczere i w miarę możliwości wyrozumiałe komentarze, bo późno to kończyłam pisać. Zapraszam na: http://pamietniki-em.blogspot.com/ , gdzie prawdopodobnie niedługo pojawi się nowy wpis. :) Znowu ja z pytaniem... Zawieszać bloga? Bo coś was mało.. Nikt prawie nie komentuje. ;__;
- Ash♥

CZYTASZ= KOMENTUJESZ

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział jak zwykle <3 Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham <3 Najlepszy blog jaki czytałam <3 Serio , powinnaś zostac pisarką <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz coraz lepiej i lepiej ;) Serdecznie gratuluję, super jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ;) fajnie podzieliłaś na wątki jak się poszczególne osoby czują :) czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny <3 Boskie naprawdę <3 Przy okazji powiadamiam o nowym rozdziale na moim blogu :*
    http://mikaelson-salvatore-winchester.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń